Zwiedzanie Modeny

Udostępnij:

Dwa lata temu, podczas pobytu na Erasmusie w Bolonii, wybrałam się z Wermutem na zwiedzanie Modeny. Chciałam jechać do Ferrary, jednak gdy dotarłam do kasy dworcowej, dowiedziałam się, że następny pociąg mamy dopiero za dwie godziny. W niedzielę pociągi jeździły rzadziej, więc nastąpiła zmiana planów i pojechaliśmy do Modeny. Pogoda była przepiękna, prawie lato, sporo zobaczyłam i zrobiłam ciekawe zdjęcia. Wycieczka do Modeny okazała się udana.

Jednak Modena trochę mnie rozczarowała, bo jak na miasto uniwersyteckie jest dość mała. No i jak na swoją wielkość ceny ma koszmarne. Bo żeby kawa w barze w centrum Modeny kosztowała dwa razy tyle, co w centrum Bolonii? No ludzie! Nie skusiłam się, wypiłam kawę w drodze powrotnej bliżej dworca. Zjadłam tam też piadinę, wszystko razem za 1/3 tego, co zapłaciłabym w ścisłym centrum. Do tego w całkiem sympatycznym barku pod arkadami, z widokiem na zieleń.

Katedra i dzwonnica

Katedra w Modenie jest ogromna i chyba nie da się zrobić takiego zdjęcia, żeby nie uciąć kawałka katedry albo kawałka dzwonnicy. Powyżej najlepsze zdjęcie, jakie udało mi się znaleźć w serwisach internetowych. Poniżej moje zdjęcia – samej dzwonnicy i samej bryły katedry, łącznika między nimi oraz fragmentu katedry widzianej z boku.

Droga do centrum historycznego

Orientację w terenie mam „jak typowa baba”, czyli raczej kiepską. Dlatego po drodze z dworca kolejowego do centrum historycznego starałam się zapamiętać jakieś punkty orientacyjne. Po przejściu przez ulicę okalającą starówkę pierwsze wpadło mi w oczy to. No i jak tu rzucać palenie, skoro nawet ulica nosi nazwę manufaktury tytoniu? 😉 

Ta rzeźba konia bez ogona wpadła mi w oczy jako druga.
Pomnik Wolności

Oryginalna fontanna

Fontanna w postaci wodnej ścieżki na chodniku

Tu było się gdzie cofnąć. Dlatego to jeden z nielicznych budynków, który udało mi się sfotografować od góry do dołu, pozostałe stały przy zbyt wąskich uliczkach.

Czy ja już mówiłam, że Wermut nie lubił pozować, zwłaszcza w słońcu?

Zdjęcie niżej prawie się udało, dzięki jakiejś pani, która z mojej gadaniny do Wermuta, typu – popatrz na mnie, postaw uszy, otwórz pysk itd., wyłapała powtarzające się co jakiś czas imię i powiedziała do swojego towarzysza: „On się nazywa Wermut!” Wermut popatrzył na nią, ale niestety trochę przy tym ściągnął uszy.

Budynki użyteczności publicznej

Uniwersytet jest przy ulicy Uniwersyteckiej, no jakże inaczej.

Na ulicy Uniwersyteckiej zagnało mnie oczywiście pod Wydział Prawa. W tym budynku mieści się jednocześnie Rektorat.

Budynek u wylotu ulicy Uniwersyteckiej. Tu fotografowałam go ze środka ulicy, gdy podeszłam bliżej, okazał się urzędem skarbowym…

Ratusz

Zdjęcia przy wejściu do katedry

Jedyne zdjęcie Wermuta z Modeny, które naprawdę się udało. Ja na środku placu, Wermut przy wejściu do katedry. Za plecami miał otwarte drzwi, więc jeszcze musiałam kontrolować, czy nie schowa się do chłodnego wnętrza i czy ktoś akurat nie wchodzi mi w kadr. Zrobiłam tu tych zdjęć ze 20 i już się poddałam, gdy Wermut sam z siebie się ustawił, jakiś pan za mną krzyknął „Adesso!” („Teraz!”) i jest porządne zdjęcie. 

Udostępnij:

2 Odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *