Tytuł przewrotny, bo Włosi jedzą śniadania, czasem nawet dwa, tylko zupełnie nie takie, jak my to sobie wyobrażamy. Artykuł o śniadaniach po włosku jest kolejnym z cyklu o zwyczajach jedzeniowych w Italii. Poprzednio pisałam o nich w artykule Jedz, pij i chudnij. Nie zamierzam nikogo namawiać do zmiany nawyków, wspomnę jedynie, że Włosi są podobno najzdrowszym narodem świata i nie wynika to wyłącznie ani nawet przede wszystkim z klimatu, bo klimat śródziemnomorski jest nie tylko we Włoszech.
W moim przekonaniu Włosi są zdrowi i długowieczni właśnie z racji swojej kuchni. I nie chodzi tylko o to, co jedzą, lecz także, jak jedzą. Moje refleksje są wynikiem obserwacji, żywienia się po włosku od co najmniej pięciu lat (a w niektórych aspektach nieświadomie przez całe dorosłe życie) oraz rozmów z moimi dwiema sąsiadkami. Obie uważam za reprezentatywne, gdyż są po dziewięćdziesiątce, sprawne fizycznie i umysłowo, szczupłe i w rewelacyjnym zdrowiu jak na ten wiek. I to właśnie one opowiedziały mi, dlaczego Włosi nie jedzą śniadań.
Liczba posiłków
Włoskich posiłków jest pięć, ewentualnie cztery, jeśli drugie śniadanie łączy się z obiadem (a coraz więcej osób tak robi). Pierwsze śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja. Jednak wyglądają one zupełnie inaczej niż u nas. W Polsce mamy powiedzenie „śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi”. We Włoszech jest dokładnie odwrotnie – najważniejszym posiłkiem jest kolacja. A posiłków jest tradycyjnie pięć, ale bez podjadania pomiędzy nimi.
Śniadanie po włosku
Pierwsze śniadanie to kawa i słodki rogalik (wł. cornetto, dosłownie rożek) lub dowolne inne ciastko. Albo sama kawa (zwłaszcza jeśli słodzona). Dlaczego tak mało? Bo po tym śniadaniu idziemy do pracy albo do szkoły i albo siedzimy przy biurku, albo mamy wysiłek fizyczny. W jednym i drugim przypadku nadmierne obciążenie przewodu pokarmowego odbija się na zdrowiu.
Kawa z mlekiem tylko do południa
Włosi znają bardzo wiele (co najmniej kilkanaście) sposobów podawania kawy, co często jest przedmiotem dowcipów obcokrajowców. Samo „kawa” (wł. caffè) oznacza dla Włocha zawsze espresso. Każda inna wymaga dodatkowych określeń.
Kawę z mlekiem Włosi piją tylko do południa, czyli tylko do śniadania. Dlaczego? Dlatego, że proces rozkładu laktozy jest długi i szkodliwe jest picie mleka po południu, bo wtedy laktoza „zalega” w organizmie jeszcze podczas snu. Powiesz, że w barach jest teraz często mleko bez laktozy. Owszem, są również napoje roślinne będące zamiennikami mleka (sojowe, ryżowe, migdałowe itd.), ale wtedy już po prostu działa wieloletnie przyzwyczajenie – mleko tylko do południa. Kawa i cukier budzą i dają energię.
Śniadanie po włosku to śniadanie kontynentalne
Tu jeszcze uwaga – czasem czytam na różnych forach internetowych „jeśli chcesz mieć bardziej treściwe śniadanie, to szukaj hoteli ze śniadaniem kontynentalnym”. No nie, jest dokładnie odwrotnie. W nomenklaturze hotelowej śniadanie kontynentalne to właśnie bułeczka z miodem lub dżemem i kawa lub herbata. Czyli to, co standardowo we Włoszech (z wyjątkiem herbaty, o tym będzie niżej). Jego przeciwieństwem jest bufet (inaczej szwedzki stół) i śniadanie angielskie. Nasze „polskie” śniadanie (z wędliną, serem itd.) jest czymś pośrednim pomiędzy śniadaniem kontynentalnym a bufetem.
Kawa czy herbata?
We Włoszech herbata jest uważana za lekarstwo. Wprawdzie w miejscowościach turystycznych oraz tych z dużym odsetkiem obcokrajowców (studentów, imigrantów, pracowników międzynarodowych firm) zamówienie herbaty w barze czy restauracji już nie budzi zdziwienia. Ale w małych nieturystycznych miasteczkach możesz spotkać się z tym, że gdy zamówisz herbatę po posiłku, to zatroskany kelner czy barman zapyta, czy coś Ci zaszkodziło albo coś Ci dolega.
Co w takim razie piją włoskie dzieci? Mleko, czekoladę, a także właśnie kawę – zbożową lub latte macchiato, czyli mleko „poplamione” niewielką ilością kawy.
Jeszcze co do włoskiego espresso. Jeśli generalnie lubisz włoską kawę, ale espresso jest dla Ciebie za mocne i jest go za mało, to nie proś o wrzątek, żeby ją sobie rozcieńczyć. Owszem, dostaniesz go, w końcu „nasz klient – nasz pan”, ale po co? Większa i słabsza kawa to po włosku caffè lungo (inaczej caffè americano), w barach mają do niej specjalny ekspres. I zapewniam Cię, że taka kawa smakuje lepiej niż espresso rozcieńczone wrzątkiem. Jeśli natomiast moc espresso Ci odpowiada, ale jedno espresso to dla Ciebie za mało, to zamów caffè doppio (podwójne espresso).
Śniadanie w barze
To kolejna różnica między Polską a Włochami – Włosi jedzą śniadanie w barze. Wprawdzie pandemia i długi okres zamknięcia barów i restauracji trochę ten zwyczaj zaburzyły, ale rytuał porannej kawy ze słodkim rogalikiem w ulubionym barze w pobliżu domu lub pracy jako pierwszy wrócił po zdjęciu ograniczeń zarówno w ubiegłym, jak i w tym roku.
Dzisiaj o śniadaniu po włosku, o pozostałych włoskich posiłkach napiszę w kolejnych wpisach. Włoskie zwyczaje jedzeniowe mogą wydać Ci się dziwne, ale zachęcam do spróbowania chociaż w czasie urlopu. Zawsze możesz wrócić do dawnych nawyków, gdy te włoskie nie będą Ci odpowiadać.